Byłem na jego koncercie w zeszłym roku w ramach Festiwalu Legend Rocka i jego występ przyćmił wszystkie występujące wówczas gwiazdy (nawet legendarnych The Yardbirds!). Facet jest niesamowitym showmanem i mimo tylu lat na karku jego głos ciągle jest mocny i charakterystyczny. Za około dwóch miesięcy Brown pojawi się w Polsce na kolejnym występie i osobiście nie mogę się doczekać. Rok temu nikt nie spodziewał się niczego wielkiego - ot, stary pryk, słynący z ekscentrycznego zachowania na scenie, którego znałem tylko jeden kawałek. Na jego koncert publiczność musiała długo czekać; pojawiały się gwizdy i inne oznaki zniecierpliwienia. Gdy zapaliły się światła na scenie (a raczej ich część), wszyscy dosłownie osłupieli. Po pierwszej piosence ludziom szczęki poodpadały. W tym roku po Arthurze wystąpi Eric Burdon i jestem bardzo ciekawy tego pojedynku dwóch wielkich muzyków.